Emocje wokół wystawy "Nasi chłopcy" w Gdańsku
Wystawa „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”, którą od lipca można oglądać w Muzeum Miasta Gdańska, od początku budzi olbrzymie emocje i dyskusje wokół skomplikowanych wątków pomorskiej polskiej historii. Stworzona w oparciu o zbiory pomorskich muzeów oraz kilkudziesięciu rodzin z Pomorza i Gdańska wystawa pokazuje bowiem nieznaną poza Pomorzem i Śląskiem część wojennej historii – przymusowe wcielenia Kaszubów do Wehrmachtu.

Jej autorzy od początku podkreślali - przed taką alternatywą było postawionych prawie 500 tysięcy chłopców i mężczyzn: Pomorzan, Ślązaków i w części Wielkopolan.
- Ekspozycja „Nasi chłopcy” nie tylko przybliża przyczyny, przebieg i konsekwencje masowej rekrutacji prowadzonej przez III Rzeszę, ale stawia również pytania o pamięć – i zapomnienie – tego zjawiska po 1945 roku – pisali autorzy wystawy. - Przedstawione historie pokazują zarówno doświadczenia związane ze służbą w niemieckich wojskach, jak i fakt, że po wojnie przez dekady pozostawali wykluczeni z historii.
Tuż po otwarciu wystawy politycy PiS nazwali jej organizację skandalem. „Jawna realizacja niemieckiej narracji”, „relatywizowanie historii”, „moralna prowokacja” – pisali w mediach społecznościowych.
Fałszowanie historii zarzucił autorom wystawy prezydent Andrzej Duda, a pomorscy działacze PiS organizowali pikiety przed Ratuszem Głównego Miasta, gdzie pokazywana jest wystawa, domagając się wprowadzenia w niej zmian.
Gwałtowne krytyczne reakcje wobec wystawy „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”, spotkały się również z wieloma głosami w obronie twórców ekspozycji. Wystawy bronili zarówno historycy, jak i mieszkańcy Pomorza oraz Śląska.
PRZECZYTAJ:
Problem nieznany poza Śląskiem i Pomorzem. O „Naszych chłopcach” w Senacie bez polityków PiS
Historyk o „Naszych chłopcach". "Trzeba bronić prawa do mówienia swoim głosem o swojej historii"
Szczepan Twardoch: Dla nas to zawsze byli i będą nasi chłopcy. Dla was nie muszą
Politycy PiS o manipulacji historią
Teraz ten temat wrócił. Do gdańskiego Urzędu Miasta wpłynęło oficjalne pismo, którego autorzy – politycy i działacze PiS - domagają się wprowadzenia zmian w narracji wystawy „Nasi chłopcy”. Pod pismem – jak podało RG - są podpisy 4 tys. osób, w tym prezydenta Karola Nawrockiego.
Poseł PiS Kazimierz Smoliński przekonywał w Radiu Gdańsk, że narracja dotycząca wydarzeń wojennych powinna przypominać o zbrodni pomorskiej, a prawda historyczna nie może być przedmiotem manipulacji.
– Taka narracja (jaką przedstawia wystawa „Nasi chłopcy” – red.) nie może płynąć jako podstawowa – mówił w Radiu Gdańsk poseł Kazimierz Smoliński z PiS. - Podstawowa powinna być taka, że tutaj była zbrodnia pomorska, która spowodowała ogromną traumę w Polakach.
CZYTAJ TEŻ: Polacy w Waffen SS? Kontrowersyjna książka o mieszkańcach Pomorza w szeregach Himmlera
Podpisy z żądaniem zamknięcia wystawy „Nasi chłopcy” politycy PiS zbierali już w sierpniu – kilka tygodni po otwarciu ekspozycji. Pod petycją w internecie podpisało się 690 osób, zbierano je także w trakcie wydarzeń sierpniowych w sali BHP.
- Taka wystawa jest potrzebna i oczekiwana, natomiast w tym kształcie jest ona nie do zaakceptowania – mówił wówczas Smoliński. - Nazwa, która mówi o „naszych chłopcach”, jest absolutnie niedopuszczalna w kontekście ogólnopolskim. W Polsce nasi chłopcy to Powstańcy Warszawscy, żołnierze Armii Krajowej, Gryfa Pomorskiego, a nie żołnierze wcielani do armii III Rzeszy.
- Wystawa „Nasi chłopcy" dotyka tematu trudnego, wciąż często przemilczanego – przymusowego wcielania mieszkańców Pomorza do Wehrmachtu – przypomina Andrzej Gierszewski z Muzeum Miasta Gdańska. - Ten teren, podobnie jak Wielkopolska, czy polski Śląsk zostały bezprawnie włączone do III Rzeszy już w październiku 1939 roku. Mieszkańcy tych regionów pamiętają wojnę inaczej niż ci z Mazowsza czy Galicji – i o tej różnicy również, choć nie wprost, opowiada wystawa.
ZOBACZ TAKŻE: Polska kłótnia o historię. O co chodzi w sporze o Muzeum II Wojny Światowej?
Muzeum: Nie będzie zmian
Zapytaliśmy w Muzeum Miasta Gdańska, czy autorzy wystawy rozważają wprowadzenie jakichkolwiek zmian w ekspozycji.
- Nie planujemy zmian w treści wystawy „Nasi chłopcy" - mówi Andrzej Gierszewski
Zapowiada też, że niebawem wydany zostanie katalog, który poszerzy kontekst wystawy: - Znajdą się w nim zarówno teksty naukowe, jak i eseje. Z początkiem przyszłego roku rozpoczniemy też nabór na warsztaty edukacyjne dla młodzieży. Będą one poświęcone pamięci o doświadczeniach II wojny światowej na Pomorzu.
Na zarzuty o to, że autorzy wystawy nie pokazują na niej zbrodni niemieckich, odpowiada:
- Wystawa zaczyna się od zdjęcia egzekucji 238 Polaków w Rudzkim Moście. To jedno z niewielu zachowanych zdjęć dokumentujących zbrodnię i terror, który tłumaczy późniejszy przymus wcielenia do Wehrmachtu.
Przypomnijmy: w Rudzkim Moście w okolicach Tucholi Niemcy między 24 października a 11 listopada 1939 r. przeprowadzili masowe egzekucje. Po wojnie odnaleziono tam sześć masowych mogił, które kryły 237 zwłok. Według niektórych źródeł liczba ofiar była jednak większa i mogła sięgnąć 250, 335 lub nawet 560 osób.
- Obawiamy się, że część krytyków po prostu nie zna wystawy – przypuszcza Gierszwski. - Zdają się mylić jej tytuł, treść i przesłanie, ignorując fakt, że „nasi chłopcy" to określenie rodzinne – używane przez bliskich. Dlatego niezmiennie zapraszamy wszystkich do obejrzenia wystawy i wyrobienia sobie własnej opinii – nie tylko na podstawie nagłówków.
Do kiedy można oglądać wystawę „Nasi chłopcy”?
„Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy” to jedna z najczęściej odwiedzanych w ostatnich latach ekspozycji Muzeum Miasta Gdańska. Przez pierwsze trzy miesiące obejrzało ją ponad 65 tys. osób, a najnowsze dane znane będą na początku przyszłego roku. Wystawa będzie czynna do 10 maja 2026 r.

























Napisz komentarz
Komentarze